• Najnowsze Newsy

    niedziela, 3 grudnia 2017

    Hoff Sommers - feministka "starej daty" - o histerii społeczno/seksualnej #metoo


    Zrozumienie fenomenu akcji #metoo nie jest możliwe bez zrozumienia współczesnego feminizmu, który jest wiodącym elementem przekazu kulturowego na Zachodzie.

    Większość polskich komentatorów nie ma zielonego pojęcia o czym mówi w kontekście zjawisk kulturowych realizujących się na Zachodzie albowiem nie interesuje się ową tematyką - generalnie Polscy komentatorzy nie interesują się w sposób pogłębiony tym co dzieje się na Zachodzie zwłaszcza w sferze kultury społecznej. Powoduje to problemy z interpretacją między innymi takich zjawisk jak akcja #metoo.
    Jednocześnie kreuje to poważny problem związany z tym, że żyjemy w globalizującym się świecie również w kontekście przepływu informacji, więc dominujący przekaz kulturowy płynący różnymi strumieniami ze świata zachodnich mediów, z Internetu a przede wszystkim z mediów społecznościowych, od osób odbierających ten przekaz bezpośrednio podczas regularnego pobytu w krajach zachodnich oddziałuje również na polskie społeczeństwo, choć nie oddziałuje na polski dyskurs publiczny. W polskim dyskursie publicznym feminizm postrzegany jest poprzez założenia ideologiczne feminizmu 2 fali. Wynika to między innymi z faktu, że większość kobiet utożsamiających się z feminizmem w Polsce postrzega go poprzez tezy, założenia ideologiczne feminizmu 2 fali. Co więcej wiele aktywistek feministycznych w Polsce również jest feministkami 2 fali. Dokonując pobieżnej analizy takiego stanu rzeczy należy stwierdzić, że powodem takiej sytuacji jest między innymi etap rozwoju społecznego w Polsce na tle rozwoju krajów zachodnich jak też specyfika historyczna nie tylko Polski ale również krajów całej Europy Środkowo-Wschodniej.

    Zrozumienie fenomenu akcji #metoo nie jest zatem dla przeciętnego czytelnika w Polsce możliwe bez przynajmniej skróconego wstępu, który przedstawi podstawowe założenia głównego nurtu współczesnego feminizmu na Zachodzie. Ów główny nurt to zarówno sposób prezentowania feminizmu na zachodnich uniwersytetach przez przedstawicielki akadamieckiego feminizmu, a co odbywa się na niezliczonych kierunkach czy kursach jak "women gender study", "history women gender study", itd. jak też element przekazu wpływowych feministycznych aktywistek działających za pośrednictwem największych platform internetowych.  

    Na Zachodzie mamy zatem do czynienia z zupełnie innym feminizmem. Jedni badacze tej ideologii nazywają ów feminizm = feminizmem 3 fali. Rzadziej stosowany jest w literaturze termin postfeminizm. W dyskursie publicznym używany jest przede wszystkim termin = feminizm 3 fali. Należy nadmienić, że występują badacze, którzy uznają jedynie zmiany w ramach feminizmu 2 fali i nie uznają terminu 3 fali, ale obecnie są oni w zdecydowanej mniejszości.

    Postulaty feminizmu 3 fali zaczęły pojawiać się w latach 80. Jednym z przełomowych momentów był sam koniec lat 80. i upowszechnienie się w środowiskach feministycznych terminu oraz teorii intersekcjonalizmu. Angielski termin intersectionality został użyty po raz pierwszy jeszcze w latach 70. przez Kimberlé Williams Crenshaw. Obecnie intersekcjonalność jest teorią, która w znacznym stopniu opanowała środowiska nie tylko feministyczne, ale również środowiska, które samookreśliły się jako Social Justice Warriors - Wojownicy o Sprawiedliwość Społeczną {termin ów używany jest obecnie powszechnie przez politycznych, filozoficznych przeciwników postulatów tych środowisk} - a które są środowiskami "progresywnymi", które w Polsce można określić w zakresie poglądów, jako środowiska socjal-liberalne. Wspólnotę z poglądami Social Justice Warriors wykazują również środowiska anarchizujące. Jednym z kluczowych postulatów środowisk Social Justice Warriors jest Równość, która w tych środowiskach jest rozumiana w sposób zgodny z definicją Socjalistów Utopijnych. Równość postrzegana jest również w kontekście teorii intersekcjonalizmu.

    Intersekcjonalizm zakłada, że społeczne tożsamości indywidualne, system opresji oparty na dominacji i dyskryminacji, tożsamości grup społecznych tworzą całość, która różni się od tożsamości w ramach poszczególnych elementów. Tożsamość jednostki jest zatem zgodnie z ową teorią przecięć sumą tożsamości związanych z poszczególnymi kategoriami społecznymi, do których dana jednostka należy a co kreuje ekspozycję jednostki na określone formy dominacji i wynikającej z niej dyskryminacji/opresji. Zgodnie z teorią intersekcjonalizmu tożsamość czarnoskórej kobiety nie jest tożsama z tożsamością białej kobiety, gdyż tożsamości jako całości nie można rozpatrywać choćby w dychotomii płeć - rasa. Płeć i rasa są nierozerwalnie związane z tożsamością jednostki oraz ekspozycję na opresję. Czarnoskóra kobieta spotyka się zarówno z opresją ze względu na bycie kobietą = seksizm, jak też ze względu na bycie osobą czarnoskórą = rasizm.

    Jak widać teoria intersekcjonalna oparta jest na marksistowskiej koncepcji ofiara - opresor. Rozwój tej teorii w ramach feminizmu wynikał z intensywnego czerpania przez akademicki feminizm od lat 80. już nie tylko z postmodernistycznej teorii krytycznej czy postmodernistycznego poststrukturalizmu, ale również teorii postkolonialnej czy teorii queer. Jednocześnie intersekcjonalizm zdobywał popularność jako teoria w środowiskach feministycznych lat 90. ze względu na rosnące znaczenie w feministycznym środowiskach zachodnich czarnoskórych kobiet czy kobiet LGBT jak też odrzucania przez feministki tzw. feminizmu białych kobiet klasy średniej.

    Owa koncepcja wiecznych opresorów jako określonej kategorii społecznej - dokładnie w sposób w jaki burżuazja była wiecznym opresorem w założeniach ideologicznych Marksa - jest niezwykle istotna w stosunku do zrozumienia histerii społecznej, którą jest akcja #metoo. Mężczyźni zgodnie z teorią intersekcjonalizmu są wiecznymi opresorami kobiet co czynią poprzez system patriarchatu. Zatem każdy mężczyzna z założenia i bez względu na realne czyny jest opresorem wobec kobiet w każdym aspekcie funkcjonowania poprzez seksizm, domniemaną możliwość molestowania a nawet gwałtu. Każdy mężczyzna jest seksualnym predatorem w każdym momencie życia nawet gdy nie realizuje żadnych, takich czynów. Owa kultura opresji seksualnej została zdefiniowania jako "kultura gwałtu" przez akademicki feminizm i jest podstawą już nie tylko dyskursu akademickiego w takich krajach jak USA, Kanada czy Brytania, ale realnych działań władz państwowych i uniwersyteckich. Po wprowadzeniu przepisów prawnych przez Obamę dotyczących uniwersytetów, w wyniku histerii społecznej po rozprzestrzenieniu się wyników sondy - zrealizowanej zgodnie z teorią krytyczną przez organizację feministyczną a nie mającej żadnej metodologicznej wartości badań naukowych a dotyczącej gwałtów na kampusach uniwersyteckich USA - wskazującej, że ok. 1/5 kobiet na kampusach była ofiarą gwałtu, działają na nich wyznaczeni administratorzy i "sądy kangurowe", które mogą na podstawie oskarżeń o molestowanie, gwałt a po przeprowadzeniu jedynie wewnętrznego wywiadu wpisać oskarżonego na międzyuniwersytecką listę podejrzanych o gwałt, zawiesić w prawach studenta, relegować z uczelni z "wilczym biletem". Taki proces może odbywać się bez przedstawienia oskarżonemu danych identyfikacyjnych oskarżającego a nawet wszystkich szczegółów oskarżenia. 

    Przejdźmy teraz do artykułu Christiny Hoff Sommers, która jest feministką "starej daty", której feministyczne poglądy są spójne z poglądami głównego nurtu feminzmu lat 70. Hoff Sommers jest od środkowych lat 90. krytykiem ideologicznych tez feminizmu 3 fali. Jednocześnie w ostatnich latach jest znana szczególnie z krytykowania koncepcji "kultury gwałtu", tak zwanej koncepcji "trigger warning" czy feministycznej edukacji chłopców na poziomie wczesnej edukacji. Hoff Sommers jest krytyczką zarówno intersekcjonalnego feminizmu jak też tzw. feminizmu ofiar, co doskonale przedstawia tytuł jednego z jej wykładów przedstawionego na zdjęciu u góry artykułu: "Ofiary, ofiary wszędzie: Trigger Warning, Wolność i Uczelnia". Hoff Sommers ostrzegała również przed wybuchem prędzej czy później histerii społecznej tożsamej z akcją #metoo podczas jej krytyki opartej na fałszu koncepcji "kultury gwałtu".
    Artykuł ukazał się w: http://www.nydailynews.com/opinion/panic-not-answer-article-1.3651778

    "Upadek Harveya Weinsteina i innych potworów seksualnych jest kulturowym punktem zwrotnym. Kontrakt społeczny między mężczyznami i kobietami jest na nowo zapisywany na naszych oczach. Istnieje nowe założenie, aby uczynić miejsce pracy bardziej pełnym szacunku i sprawiedliwym dla kobiet - dla wszystkich.
    Ale w powietrzu jest też panika, która może zepsuć ten moment #metoo.
    Skandale wywołały szaleńcze reakcje:
    Farhad Manjoo z New York Times mówi, że osiągnął punkt, w którym "poważnie, szczerze się zastanawiam, jak wszystkie kobiety nie traktują wszystkich mężczyzn jako potworów, których należy się nieustannie obawiać". Czy Manjoo wlicza w to siebie? Czy jej koleżanki z Times nagle się go boją?

    Niobe Way, profesor psychologii na Uniwersytecie Nowojorskim, powiedział NPR, że jedynym sposobem zaadresowania problemu nękania seksualnego jest resocjalizacja małych chłopców: "Zasadniczo wychowujemy chłopców w kulturze, która zaprasza ich, by odłączyli się od podstwa człowieczeństwa"...

    Zanim uznamy wszystkich mężczyzn za winnych molestowania lub nadużycia, dopóki nie zostanie udowodniona wina, należy zweryfikować rzeczywistość. Większość sensacyjnych przypadków nękania w mediach dotyczyło wysoko postawionych mężczyzn pracujących w nietypowym środowisku z niewielką lub żadną odpowiedzialnością. To sugeruje, że są one nietypowe.

    W biurze lub firmie, w której szef i kierownik personelu kładą nacisk na uprzejmość i szacunek, gdzie istnieje wyraźna polityka przeciwko nękaniu i gdzie istnieje system zgłaszania złego zachowania, poważne problemy są znacznie mniej prawdopodobne.

    Statystyki nękania w miejscu pracy znajdują się wszędzie. Niedawny sondaż tygodnika Newsweek / Wall Street Journal wykazał, że 48% amerykańskich kobiet było molestowanych seksualnie w pracy. Time.com przedstawił tę statystykę w filmie pokazującym amerykańskie kobiety pracujące w laboratoriach, fabrykach i biurach. Następnie oświadczył: "Prawie połowa pracujących kobiet w Ameryce była nękana seksualnie w pracy", obok zdjęć "groźnego" Harveya Weinsteina - co sugeruje, że ogromna liczba amerykańskich kobiet jest nękana przez gwałcicieli podobnych do Weinsteina.

    Po bliższej analizie, sondaż Newsweeka / WSJ nie wykazał niczego w tym rodzaju. Zdefiniował "molestowanie" bardzo szeroko. Kobiety zostały zapytane, czy kiedykolwiek otrzymały "niepożądane seksualne propozycje" w dowolnym momencie ich życia zawodowego. Nie wskazując rozróżnienia między drobnymi incydentami a poważniejszymi przypadkami nękania seksualnego. I nie wskazano żadnego limitu czasowego.

    General Social Survey jest jednym z najbardziej zaufanych źródeł danych w naukach społecznych. W 2014 r. losowo wybrana grupa Amerykanów została zapytana: "Czy w ciągu ostatnich 12 miesięcy byłeś molestowany seksualnie przez kogokolwiek, gdy byłeś w pracy?"
    Na to pytanie tylko 3,6% kobiet odpowiedziało "tak". To był spadek z 6,1% w 2002 roku. Te wyniki nie sugerują epidemii. Nawet linia trendu nie zmierza w złym kierunku.

    W artykule o molestowaniu seksualnym The Economist poinformował, że "jeszcze zanim historia Harveya Weinsteina przerwała tamy", liczba spraw otrzymanych przez Komisję Równych Szans ds. Zatrudnienia wzrosła o 5% od 2014 r. "
    To też jest sztuczka statystyczna. EEOC zajmuje się różnego rodzaju sporami w miejscu pracy, w tym nękaniem obejmującym wiek, rasę, religię i niepełnosprawność. Od 2014 r. odnotowano 5% wzrost liczby przypadków nękania, ale nastąpił spadek liczby przypadków molestowania seksualnego.
    W 2016 r. EEOC otrzymał 6 758 skarg o molestowanie seksualne, około 100 przypadków mniej niż w 2014 r. W 2010 r. otrzymał prawie 8 000. W 2010 r. Przypadki molestowania seksualnego stanowiły 27% liczby przypadków prześladowania; w 2016 roku spadły do ​​22% ...

    Seksualna panika to masowe ruchy, które powstają w odpowiedzi na postrzegane moralne zagrożenia dla społeczeństwa - zagrożenia, które są niejasno zdefiniowane i szalenie wyolbrzymione. Owe hodują chaos i prześladowania i tworzą ogólne poczucie zagrożenia. W latach 50. panowała panika dotycząca  homoseksualnych mężczyzn i kobiet pracujących w rządzie federalnym, znana jako Lavender Scare. Homoseksualistów uważano za "dewiantów" podatnych na szantaż. Tysiące niewinnych ludzi straciło pracę.
    W latach osiemdziesiątych panika dotyczyła satanistycznych nadużyć w ośrodkach opieki dziennej, która sprawiła, że ​​wielu niewinnych ludzi znalazło się w więzieniu.
    Wkrótce po wybuchu skandalu Weinsteina anonimowa lista "S --- y Media Men" zaczęła krążyć w mediach społecznościowych. Czarna lista oskarża ponad 70 dziennikarzy o molestowanie seksualne.
    Oskarżenia wahają się jednak od "dziwnych obiadów" do gwałtów. Informatorzy nie tworzą ważnego rozróżnienia między kryminalną aktywnością a niechcianym flirtem. Mężczyźni nie mogą się bronić - a każdy, kto próbuje, może zostać oskarżony o brak zaufania do ofiar, nawet anonimowych.
    Na szczęście czarną listę spotkała krytyka - zwłaszcza ze strony lewicowców, którzy wskazywali, że te taktyki mogą niszczyć niewinne życie. Ale prominentna feministka Jill Filipovic odrzuciła analizę jako "kontrrekcję". Pisarka Roxane Gay zanegowała "wszelkie załamywanie rąk wokół ... etyki anonimowego ujawniania". Jak wyjaśniła w "New York Timesie", amerykańskie kobiety żyją w stanie zagrożenia. Zasugerowała, aby wszyscy mężczyźni przyznali się do "tego, jak zranili kobiety w sposób większy i mniejszy".
    Teen Vogue, Emily Lindin, powiedziała na Twitterze, że nie dba o fałszywe oskarżenia: "Jeśli reputacja niektórych niewinnych mężczyzn musi ucierpieć w procesie zniszczenia patriarchatu, jest to cena, którą jestem absolutnie gotowa zapłacić".

    Oczywiście to nie Lindin płaci tę cenę."

    Hoff Sommers doskonale opisuje symptomy paniki społecznej z decydującą rolą mediów i określonych liderów opinii, którzy dokonują manipulacji informacjami na potrzeby pożądanej narracji. W artykule nie odpowiada ona jednak na pytanie jakie czynniki doprowadziły do stworzenia społecznego klimatu by taka panika mogła wybuchnąć. Afera Weinsteina nie jest bardziej bulwersująca od słynnej afery z 2008 roku multimilionera Epsteina i jego "seksualnych lotów" gdzie sprawa dotyczyła niepełnoletnich dziewczyn. Ówcześnie nie wybuchła jednak żadna panika społeczna dotycząca wykorzystywania seksualnego nieletnich dziewczyn co jest poważnym i realnym problemem również w krajach zachodnich a dotyczy jednoznacznie penalizowanych działań. Jednak w 2008 roku nikt nie słyszał poza akademickimi kręgami feministek o koncepcji "kultury gwałtu". Owa zaczęła rozwijać się w przestrzeni publicznej dopiero w ramach klimatu, który stworzył się na uniwersytetach wraz z prezydenturą Obamy.

    Powód popularności koncepcji "kultury gwałtu" nie tylko wśród feministek, ale również kobiet w USA, Kanadzie zwłaszcza na uniwersytetach może być rozważany pod bardzo różnymi kątami. Jedną z ciekawszych analiz jest ta dotycząca tzw. Social Female Matrix, czyli Kobiecej Sieci Społecznej. Dotyka ona interpretacji dopuszczalnych i niedopuszczalnych zachowań, opinii, postaw w ramach interakcji pomiędzy kobietami. Owa koncepcja zakłada istnienie norm dotyczących interakcji pomiędzy kobietami w ramach całej Kobiecej Sieci Społecznej jak też w ramach poszczególnych struktur, grup kobiecych będącym elementem sieci. Jak wskazują zajmujący się interakcjami w grupach kobiecych owe zmiany dotyczące norm w strukturach, grupach kobiecych opierają się na konsensusie w poszczególnych strukturach, grupach. Szeroko rozumiany konsensus kreuje najczęściej "niepisane" normy ogólne dopuszczalnych zachowań, postaw w Social Female Matrix, które mogą jednak nie być spójne z wewnętrznymi normami poszczególnych frakcji, struktur, grup. Na dominujące normy w Social Female Matrix wpływają najbardziej wpływowe frakcje, które nadają ton w ustalaniu ogólnie obowiązujących, dominujących norm. Niewątpliwe jest, że ową dominującą frakcją w USA, Kanadzie jest frakcja feministyczna a w kontekście "kultury gwałtu" frakcja feministek 3 fali.

    Dominująca frakcja w Social Female Matrix po "rewolucji dzieci kwiatów" przeforsowała postrzeganie promiskuityzmu w zależności od frakcji w Social Female Matrix jako dopuszczalnej, tolerowanej a nawet promowanej normy zachowań. Promiskuityzm kobiet stworzył zupełnie nowy "kontrakt społeczny między mężczyznami i kobietami". Jednak jak słusznie zauważyła Hoff Sommers na początku artykułu ""Upadek Harveya Weinsteina i innych potworów seksualnych jest jak kulturowym punktem zwrotnym. Kontrakt społeczny między mężczyznami i kobietami jest na nowo zapisywany na naszych oczach." Promiskuityzm stworzył dla kobiet na Zachodzie, na Rynku Seksualnej Wartości zupełnie nowe możliwości, które nie były dostępne dla ich matek, ale doprowadził również do wytworzenia się pewnych negatywnych elementów w ramach "kontraktu społecznego między mężczyznami i kobietami". Zarówno promowanie koncepcji "kultury gwałtu" jak też obserwowana obecnie społeczna panika moralna jest w analizie dotyczącej Social Female Matrix "kontrreakcją", która ma zredukować owe negatywne aspekty, które są pochodną promiskuityzmu oczywiście bez utraty korzyści płynących z takich norm zachowań. 

    Jedną z konkluzji wynikających z takiej analizy jest to, że nowy "kontrakt społeczny między mężczyznami i kobietami" jest pisany przez feministki 3 fali, które są dominującą frakcją w ramach Social Female Matrix, a które są przedstawicielkami między innymi ideologii Supremacji Płci Żeńskiej, co ukrywają pod płaszczykiem m.in. koncepcji Równości, która w praktyce jest koncepcją wprost z podręcznika Socjalistów Utopijnych, którzy zakładali wprowadzenie równości pomiędzy jednostkami na poziomie ekonomicznym, biologicznym, itd. nawet kosztem jednostek; równość szans zastąpiona równością wyników, czy koncepcji patriarchatu, która fałszywie wskazuje istnienie jakoby instytucjonalnych ograniczeń dla kobiet w krajach zachodnich tworzonych przez "spisek mężczyzn". Jednocześnie aktywistki feminizmu 3 fali są często nawet nieświadomie promotorkami "neo-marksizmu" - choćby w ramach promowania elementów marksistowskiej teorii postkolonialnej - czy w szerszym znaczeniu w wersji jaką między innymi prezentowała już na Zachodzie Ágnes Heller - członkini Szkoły Budapesztańskiej. 

    Jakie będą konsekwencje takiej sytuacji na Zachodzie?
    Czy odpowiedzią będzie wskazane przez Hoff Sommers a wyśmiewane zachowanie wiceprezydenta Pence: "Wiceprezydent Mike Pence ma zasadę: nigdy nie je sam z żadną kobietą oprócz żony."? Nowa forma purytanizmu raczej nie zaistnieje na długo, bo nie jest ona korzystna dla kobiet a zatem nawet frakcja feministek nie jest w stanie tego przeforsować. Możliwe, że po kolejnych oskarżeniach, które nie pozwalają na obronę w sądach i korzystanie z zasady "domniemania niewinności" wzrośnie popularność niesformalizowanego ruchu MGTOW - Mężczyzna Idzie Własną Drogą - który odrzuca wszelkie interakcje z kobietami w sferze prywatnej a którego popularność rośnie szczególnie w Kanadzie, ale również w USA. Natomiast już nie tylko na poziomie kultury społecznej, ale również na poziomie polityki zwiększają się możliwości feministek 3 fali do wprowadzania realnych przepisów prawnych odpowiadających założeniom ideologicznym już nie tylko feminizmu 3 fali, ale również "progresywizmu", "neo-marksizmu", które to ideologie są wyznawane przez większość feministek 3 fali będących równocześnie Social Justice Warriors - SJW. Takie możliwości zwiększają się ze względu na możliwość posiadania w ręku narzędzi takich jak "listen and believe", "polowanie na czarownice" po anonimowych oskarżeniach, które pozwalają bez konsekwencji zniszczyć dowolną osobę = na razie dotyczy to mężczyzn; ale biorąc pod uwagę najnowsze zdarzenia na kampusach uniwersyteckich w USA dotyczące "szytych grubymi nićmi" oskarżeń kobiet o gwałt ze strony mężczyzn niewygodne kobiety mogą być następne na liście, gdy tylko w przyszłości będzie to dla ideologicznych celów konieczne. Jest to zresztą cecha wszystkich rewolucji. 

    Hoff Sommers zastanawia się: "Dlaczego zakładamy, że kobiety nie mają możliwości wyznaczania granic?

    Niezręczny flirt, ponury humor, nawet niechciane awanse mogą być naruszeniem przyzwoitości, ale niekoniecznie są nękaniem seksualnym. Musimy być w stanie dokonać rozróżnienia pomiędzy naprawdę niedopuszczalnym zachowaniem i drobnymi niedogodnościami."

    Oczywiście, że korporacje wprowadzą swoje nowe zasady zachowania pracowników być może oparte na surowych normach wprost z amerykańskiej armii. Natomiast Hoff Sommers zdaje się nie zdawać sobie sprawy - być może dlatego, że sama jest feministką a także niehisteryczną kobietą - że feministki 3 fali wcale nie podważają, że są zdolne do wyznaczania granic a co więcej będą one owe granice nadal wyznaczały. Podstawowy problem będzie polegał na tym, że owe granice będą płynne. W kontekście promowania zasady "listen and believe" - słuchaj i ufaj - dotyczącej wszelkich oskarżeń na tle seksualnym widać jednoznacznie, że zasady mają być płynne. Ową płynność wprowadzaną już w systemie prawnym widać w Kanadzie, gdzie wprowadzane są normy podważające zasadę "niewinny do udowodnienia winy" i przesuwające ciężar dowodu na oskarżanego. Dodatkowym problemem jest to, że owe granice będą również wyznaczały kobiety o manipulatywnej, czy histerycznej mentalności, którą doskonale podsumowują cytaty z artykułu Sommers:
    "Roxane Gay "... aby wszyscy mężczyźni przyznali się do "tego, jak zranili kobiety w sposób większy i mniejszy"."
    Lindin ""jeśli reputacja niektórych niewinnych mężczyzn musi ucierpieć w procesie zniszczenia patriarchatu, jest to cena, którą jestem absolutnie gotowa zapłacić".

    Wydawać by się mogło słuchając polskich, kluczowych komentatorów zwłaszcza na prawicy, że sytuacja społecznej paniki moralnej na Zachodzie jest jedynie problemem Zachodu, tudzież jest jedynie problemem środowisk "progresywnych", czyli w polskim rozumieniu socjal-liberalnych. Wynika to jednak z niedoceniania w erze informacji i w globalizującym się świecie wpływu kulturowego Zachodu a który jest wpływem dominującym. Jest to również wynikiem zaklinania rzeczywistości. W Polsce większość kobiet nawet po prawej stronie nawet jeśli nie jest świadomie feministkami to funkcjonuje w życiu codziennym w mniejszym lub większym stopniu zgodnie z normami stworzonymi przez feministki 2 fali w latach 70. Biorąc pod uwagę, że w Brytanii jedynie 7% kobiet oficjalnie przyznaje się do bycia feministkami zdecydowanie warto wziąć sobie do serca "po czynach ich poznacie". Zwłaszcza, że koncepcja "kultury gwałtu" rozprzestrzeniana w ramach moralnej histerii społecznej jest w stanie oddziaływać na atawistyczne lęki również zupełnie nie związanych z feminizmem 3 fali kobiet, co udowodniła już realizowana na znacznie mniejszą skalę histeria społeczna na amerykańskich kampusach uniwersyteckich, która doprowadziła do całkowitej zmiany prawa - pozbawiającej oskarżanych na uniwersytetach możliwości uczciwej obrony przed oskarżeniami i stawiających ich często w roli oskarżonego z "Procesu" Kafki - przy oklaskach również większości republikańskich Senatorów, Senatorek, Kongresmenów i Kongresmenek. Z tego powodu niepokojące jest przyjmowanie przez większość komentatorów narracji zgodnej z koncepcją "listen and believe" - słuchaj i ufaj - oraz brak obrony jak niepodległości zasady "niewinny do udowodnienia winy" dla partykularnych korzyści płynących z "polowania na czarownice". Wszystkim ludziom przyjmującym taką postawę mogę jedynie napisać = jesteście następni na liście Wielkiego Inkwizytora.

    Brak komentarzy:

    Prześlij komentarz

    PolitycznyPEPE

    KulturowyPEPE

    SpołecznyPEPE