• Najnowsze Newsy

    poniedziałek, 16 lipca 2018

    Merkel skutecznie zamienia RFN w NRD a kolejne fakty dobitnie to potwierdzają


    Angela Merkel w niestrudzony sposób, krok po kroku, a co najważniejsze skutecznie zamienia RFN w NRD. Fakty ujawnione w poprzednim tygodniu są tego dobitnymi przykładami.

    Gdyby jednak ktokolwiek miał wątpliwości czy "nowa wersja" NRD jest "praworządna" to musi sobie uzmysłowić, iż według "wszechświatowych standardów praworządności" przechowywanych w formie pisemnej jedynie w Międzyplanetarnym Biurze Norm Ogólnorasowych w Brukseli jest ponadstandardowo "praworządna". Jeśli choćby w ułamku procenta "międzyplanetarne normy praworządności" zostały podważone nie uszłoby to uwagi Wszechświatowego Strażnika Praworządności Fransa "Zielonej Strzały" Timmermansa. Albowiem nie ma takiej możliwości by ogłoszenie zaprzestania stosowania folii na rzecz tekturowych banderol przez Lidla mogło sprawić, że Frans "Zielona Strzała" Timmermans nie zauważyłby, iż jakaś instytucja, w jakiejkolwiek  "demokracji liberalnej" we wszechświecie, nie stosuje wszechświatowych norm praworządności. Zatem jedno co jest pewne to, że wszystkie działania niemieckich władz a opisane poniżej, gdzie wszystkie osoby i zdarzenia są prawdziwe, a wszystkie podobieństwa do osób i zdarzeń są nieprzypadkowe i zamierzone, są w pełni zgodne z europejskimi wartościami na czele z praworządnością.

    W jak już ustaliliśmy "praworządnym" a nadal funkcjonującym oficjalnie jako RFN kraju w czerwcu wybuchło masowe oburzenie, gdy odnaleziono 8 czerwca ciało poszukiwanej od 22 maja 14-latki. Oburzenie było tym większe, że zamordowana, i zgodnie z opinią śledczych zgwałcona, nastolatka była pochodzenia żydowskiego. W Niemczech oburzenie zawsze jest większe, gdy cokolwiek złego stanie się komukolwiek, kto w jakimkolwiek stopniu jest żydowskiego pochodzenia, więc to nikogo nie powinno dziwić. Nie tylko oburzenie nie może dziwić, ale także podjęcie nie tylko natychmiastowych, ale bardzo intensywnych działań ze strony policji w celu znalezienia sprawcy. Ustalili oni, że sprawcą jest irakijski, rzekomy uchodźca Bashar, który jednak zniknął z miejsca zamieszkania wraz z rodziną. Służby niemieckie ustaliły, że uciekł do Iraku. Intensywność działań tym razem służb wywiadowczych wzmogła się, co doprowadziło nie tylko do ustalenia miejsca pobytu Bashara, ale również do podjęcia współpracy z siłami kurdyjskimi, które aresztowały go w miejscowości Zakho w północnym Iraku.
    Zatem niemieckie służby są nadzwyczaj skuteczne, gdy tylko jest na to zapotrzebowanie polityczne, a że było na to zapotrzebowanie polityczne to staje się oczywiste ze względu na publiczne oburzenie w Niemczech, które oczywiście związane było z zamordowaniem żydowskiej nastolatki. Problem polega na tym, że owe służby były zupełnie nieskuteczne, gdy trzeba było sprawdzić co w Niemczech robi Ali Bashar. Natomiast Ali Bashar i jego rodzina byli tak bardzo prześladowani politycznie, ekonomicznie czy w jakikolwiek inny sposób w Iraku, że gdy tylko Bashar zorientował się, że szukają go w sprawie morderstwa to okazało się, że jego wszelkie obawy przed prześladowaniami w Iraku zniknęły jak kamfora. Jednak problem wyciszania pewnych zdarzeń, które mają miejsce w Niemczech jest znacznie głębszy. Nie dotyczy on jedynie wyciszania informacji dotyczących uchodźców, którzy są nielegalnymi imigrantami. Problem polega na tym, że wycisza się sprawy dotyczące gwałtów. Jak się, bowiem okazało w toku dalszego śledztwa Bashar zanim zabił 14-letnią Suzanne to gwałcił wielokrotnie inną, 11 letnią nastolatkę. Co więcej zeznała ona, że gwałtu dokonał również 13 letni brat Bashara. W tych sprawach niemieckie służby zupełnym przypadkiem, zrządzeniem losu tragicznego nie miały zielonego pojęcia o tym, że Bashar w najlepsze gwałci sobie regularnie jakąś 11 letnią dziewczynę. Jedynym rozwiązaniem tego jak mogło się to stać, że niemieckie służby w nieco ponad 2 tygodnie nie dość, że ustalają miejsce pobytu Bashara, ale jeszcze w ramach współpracy z Peszmergami aresztują go i ściągają z Iraku prosto do Niemiec, jest iż niemieckie służby mają w zupełnym poważaniu ofiary gwałtów oraz zgłoszenia dotyczące gwałtów, zwłaszcza gdy dotyczy to imigrantów udających uchodźców - co zresztą na swoich stronach wskazują nawet amerykańskie placówki dyplomatyczne w ramach wskazówek kierowanych do turystów. Gdy jednak dojdzie się do takiego wniosku to nie można dojść do innego wniosku, iż możliwe jest to jedynie poprzez polityczne przyzwolenie. Policja jedynie realizuje "milczenie owiec". Jednocześnie to wszystko dzieje się przy generalnym "milczeniu owiec" najważniejszych mediów zachodniego świata, które w międzyczasie wpadają w histerię, bo jakaś "celebrytka" stwierdziła, iż jakiś facet trzydzieści lat temu klepnął ją w tyłek, albo co gorsza nie najlepiej sprawdził się w łóżku i nie wziął z nią z tego powodu ślubu, bo #metoo, #timesup.
    Historia zdarzeń za:

    https://www.breitbart.com/london/2018/07/07/asylum-seeker-allegedly-murdered-jewish-teen-previously-raped-11-year-old/
    https://www.breitbart.com/london/2018/06/12/iraqi-asylum-seeker-confesses-murder-14-year-old-jewish-girl/

    Niemieckie władze i siły polityczne pod nadzorem Merkel wcale jednak nie zamierzają ograniczać się jedynie do realizowania "milczenia owiec" w sprawie większości gwałtów, a przynajmniej w sprawie takich gwałtów, które nie dotyczą córek jakiś znaczących ludzi, czy kobiet, dziewczynek z jakiś specjalnie chronionych grup, jak mniejszość żydowska. Zmuszanie do zginania karku narodu niemieckiego musi przyjąć wyższe poziomy, by można było stworzyć prawdziwe NRD. Zatem jak w każdym "praworządnym" kraju niezbędna jest cenzura. W ten sposób dochodzimy do sprawy podwójnego zabójstwa w Hamburgu, które miało miejsce w kwietniu tego roku. Morderstwa dokonał nielegalny imigrant - czyli tak zwany "pokrzywdzony przez los" uchodźca - Mourtala Madou. Jedną z ofiar była prawdziwie nowoczesna Niemka, "willkommen refugees" Sandra. Drugą ofiarą była jej roczna córka. Natomiast jednym ze świadków całego zdarzenia, które miało miejsce w można powiedzieć świetle jupiterów, czyli w publicznym miejscu za jakie niewątpliwe uznać można stację metra w Hamburgu, był trzyletni syn Sandry.
    Sprawą oczywiście ochoczo zajęła się bardzo skrupulatna niemiecka prokuratura, która stwierdziła między innymi, że Madou bez żadnych wątpliwości działał "z gniewu i zemsty". Jednak być może to zbyt kategoryczne stwierdzenie ze strony niemieckiej prokuratury, bo istnieje przecież możliwość podejścia do tego zdarzenia z punktu widzenia relatywizmu krytyki kultury, tym razem wobec kultury prokuratury niemieckiej, a co za tym idzie dojścia do wniosku, iż Madou wcale nie działał w gniewie, ale z miłości. Jednak pomijając, zapewne wątpliwą w oczach miłośników teorii krytyki kultury, krytykę niemieckiej prokuratury należy stwierdzić, że doszła ona również do takich informacji jak odmowa dla Madou prawa opieki nad dziećmi wydana przez niemiecki sąd. Do tego dochodzi sprawa sądowa w sprawie zakazu zbliżania się Madou do Sandry, który został jednak cofnięty przez sąd w październiku zeszłego roku z powodu rzekomo "braku dowodów".
    Sprawa zapewne zostałaby załatwiona zgodnie z najnowszą tradycją "praworządnego" państwa niemieckiego a wzorowaną na NRD, czyli "biedny uchodźca" Madou dostałby jakieś dwa lata w zawieszeniu, ale niestety przy całej sprawie pojawił się świadek zdarzenia, który na dodatek pozwolił sobie je nagrać telefonem komórkowym. Zwykła granda, która nie pozwala ukazać wspaniale działających niemieckich urzędów zajmujących się sprawami dotyczącymi przemocy w rodzinie, fundacji zajmujących się tożsamymi sprawami, policji, prokuratury oraz sądów. Na dodatek świadek okazał się typowym, niemieckim faszystą, czyli obywatelem Ghany, na dodatek religijnym, co marnuje czas na śpiewanie sobie gospel w kościołach a nie "ubogaca" niemieckiego społeczeństwa. Co więcej jakiś wredny "poszukiwacz prawdy" z Hamburga, bloger a co za tym idzie rozprowadzacz "fake news" Heinrich Kordewiner znalazł film na stronie Daniela z Ghany i opublikował na YouTube. Policja i prokuratorzy postanowili nie pozostawiać tych dwóch miłośników "fake news" samym sobie, którzy zupełnie nie rozumieją "wartości europejskich" i odwiedzili obu gagatków. W ten sposób skonfiskowano wszystkie urządzenia elektroniczne Kordewinera. Miłe odwiedziny w celu wspólnego wypicia kawy i pogadania przy ciasteczkach odbyły się o 6.45 rano - popularna godzina odwiedzin funkcjonariuszy i prokuratorów we wszystkich "praworządnych" krajach. Prokuratura przedstawiła Kordewinerowi zarzuty dotyczące "naruszenia sfery prywatnej ofiary morderstwa" - jak wiadomo naruszenie sfery prywatnej osób zamordowanych jest poważną sprawą i takie ofiary zgłaszają sprawy tego typu nieustannie, co jest palącym problemem niemieckiej prokuratury. Skorzystano w tym względzie z paragrafu z ustawy stworzonej z inicjatywy obecnego ministra spraw zagranicznych Heiko Maasa. Jest to przepis z tzw. ustawy o cenzurze Internetu, która została uchwalona w 2015 roku. W owej ustawie znajduje się przepis dotyczący między innymi zakazu robienia zdjęć pokazujących osobę w bezsilnej sytuacji. Oczywiście gdy wprowadzano przepis to miał on rzekomo dotyczyć ochrony ofiar wypadków drogowych przed filmowaniem. Jednak jak wiadomo dobrymi intencjami władzy w kraju stającym się NRD piekło jest wybrukowane i faktem stały się obiekcje do tego przepisu zgłaszane, przez niektórych dziennikarzy jeszcze w 2014 roku. Jednym z wielkich zwolenników był niejaki Bormann ... mhhh ... znaczy się szef departamentu "Nienawiść i Podżeganie" prokuratury w Hamburgu Bornemann, który zupełnym przypadkiem był częścią zespołu, który wpadł do mieszkania Kordewinera. Postawienie w stan oskarżenia Kordewinera odbyło się pomimo, że na video wcale nie widać ofiary, bo widać jedynie jej nogi a jak stwierdzono w jednym z artykułów "jest rozmyte, wykonane z dystansu i nie pozwala na identyfikację żadnej osoby". Jak widać, niektórzy jeszcze w Niemczech nie zrozumieli, że jeśli jest paragraf i jest osoba to również nie tylko jest, ale również musi być winny. Paragraf natomiast nie znalazł się na bardziej dokładny film opublikowany w Welt Online, który jednak nie zawiera ścieżki dźwiękowej a właśnie na tej ścieżce dźwiękowej pojawia się komentarz Ghańczyka Daniela J., gdzie mówi on o ścięciu głowy dziecka. Natomiast jak wiadomo mówienie o ścięciu głowy dziecku na stacji metra w Hamburgu jest niezgodne z "wartościami europejskimi".
    Nalot funkcjonariuszy policji nie odbył się jedynie u Kordewinera, ale również u Daniela J. Zapewne prokuratura chciała sprawdzić, czy Daniel nie zrobił sobie operacji wybielania i nie ogłosił się niemieckim faszystą z dziada, pradziada, bo żaden, inny sensowny powód nalotu mieszkania Daniela nie przychodzi człowiekowi do głowy. Chyba, że chodziło o usunięcie wszystkich filmów związanych ze zdarzeniem zamordowania Sandry i jej córki z niemieckich stron i z YouTube dostępnego dla niemieckich użytkowników. Jednak wówczas trzeba byłoby przyjąć, że Niemcy nie ufają Ghańczykowi Danielowi, co w przypadku kraju najwyższej próby "wartości europejskich" nie wchodzi w rachubę. Pozostaje zatem obawa o to, że Daniel mógł postanowić się wybielić.
    W samej sprawie ścięcia głowy córce Sandry prokuratura nabrała wody w usta. Prokurator Frombach określiła to mianem plotki. Dziennikarze z niezależnych mediów zastanawiają się, czy przypadkiem ktoś ich nie odwiedzi, gdy będą robili relację z jakiegoś zdarzenia o kryminalnym charakterze, że już nie wspominając ataku terrorystycznego. Niektórzy dziennikarze, jak ci z GatestoneInstitute wyrażają radość, że prokuratura w nakazie przeszukania Kordewinera przedstawiła powody morderstwa, ale chyba nie zdają sobie sprawy, że radość to płonna. Co z tego, że wiedzą, iż Madou chciał ukarać matkę dziecka, wyegzekwować swoje "plemienne" prawa wobec partnerki, miał zamiar zabicia i wykorzystał nóż, którym dźgnął córkę w brzuch i przeciął jej szyję. Wszak prokuratura ma swoją wersję zdarzenia i nie zawaha się jej użyć w sądzie, który to sąd może nie omieszkać wydać wyroku jak w sprawach funkcjonariuszy apartu NRD za brutalne pobicia mieszkańców NRD, czyli awans i medal od premiera.

    W kontekście niemeckiej tzw. ustawy o cenzurze nie może chyba dziwić, że niemiecki przewodniczący Komisji Prawnej PE tak usilnie starał się przeforsować rzekome przepisy o prawie autorskim, które zawierały takie przepisy jak niesłynny art. 13 czy art. 11. Cóż to bowiem byłby za świat, gdyby nowa wersja NRD już nie tylko mogła cenzurować filmy, memy, artykuły w Niemczech, ale w całej Europie. Byłby to świat niemal z marzeń nie tylko Merkel, CDU, które starało się wymusić głosowanie w PE za wspomnianymi przepisami. Byłby to świat "marzenie" również a być może szczególnie dla SocjalDemokratów oraz Zielonych, którzy rządzą w Hamburgu. Członek partii Zielonych, niejaki Till Steffen nie musiałby martwić się oskarżeniami o nadmiernie przewlekłe procesy morderców, które sprawiały, że owi byli wypuszczani z aresztów, czy o uniemożliwianie pracy policji przy rozwiązywaniu sprawy niesławnego Anisa Amriego, który dobrze jest znany w Polsce ze względu na zabójstwo polskiego kierowcy ciężarówki. Zresztą matactw w sprawie Amriego było bez liku.
    Istotne w całej sprawie są również słowa Treuenfeld-Froweina z FDP, która potwierdziła, że "rządy prawa" i wartość europejska "praworządności" jest najważniejsza:
    "Oczywiście, społeczeństwo ma prawo do informacji, ale dla nas jako strony zobowiązanej do realizowania rządów prawa, osobiste prawa nie kończą się śmiercią, dlatego uważamy, że decyzja o zaciemnieniu części zapytania jest właściwa. Teraz nie ma potrzeby ujawniania informacji o przestępstwie."
    Była to odpowiedź na pojawienie się zaciemnionych informacji przekazanych przez parlamentarzystę Alexander Wolf, które zostały wysłane do GatestoneInstitute, a które pojawiły się w zapytaniach parlamentarnych posłów Alternatywy dla Niemiec. Nie może i to dziwić, jako że "praworządność" zakłada szanowanie praw osób, które nie istnieją na tym świecie, bo zostały zamordowane, a co wymaga ograniczenia transparentności czy prawa do informacji nie tylko dla obywateli, ale również dla mediów. "Sfera prywatna" osób zamordowanych to priorytet, a nie jakieś widzi mi się obywateli czy mediów, którzy chcieliby się dowiedzieć kto, jak i dlaczego zamordował. To zwykłe wścibstwo i na dodatek, niewątpliwie całkowicie niezgodne z "praworządnością".
    Na podstawie m.in.: https://www.gatestoneinstitute.org/12618/germany-press-freedom
    Należy oczywiście brać pod uwagę, że takie zdarzenia w Niemczech są na porządku dziennym, a nie są czymś wyjątkowym, ale akurat te zdarzenia ukazują dobitnie, jak wobec nich zachowują się władze polityczne w Niemczech jak też wszelkie rodzaje niemieckich służb i urzędów.


    Jakie są powody, które stoją za przekształcaniem RFN w NRD przez Angelę Merkel trudno zgadnąć. Oczywiście będąc przedstawicielem środowisk progresywnych, "tęczowych" można by zabawić się w jedną z ich ulubionych zabaw "w psychologizmy". Wówczas można by dojść do wniosku, że Merkel odkąd była małą dziewczynką marzyła o rządzeniu NRD, albo pies ją do tego zmusił lub Jodi Foster jej kazała. Jednak bawiąc się w psychologizmy można uzyskać odpowiedzi równie adekwatne jak te, do których dojdzie człowiek nie mający żadnej wiedzy w temacie, co sprawia, że byłoby to startą czasu i czystą głupotą. Faktem niewątpliwym jest, że RFN na naszych oczach zamienia się w NRD, a ponieważ marksizm czy komunizm są gorsze od faszyzmu to Polska, a przede wszystkim Polacy mają poważny problem. Zadziwiające są z tego powodu wypowiedzi, jak te m.in. Kaczyńskiego, że Merkel jest mniejszym złem. Albowiem jeśli Merkel jest mniejszym złem to znaczy, że Polska już powinna wychodzić z niemieckiej IV Rzeszy Europejskiej, przerzucać dywizje pancerne na granicę niemiecką lub inwestować wszystkie pieniądze w zbudowany z nano-robotów mur graniczny i budowę Mecha Robotów.

    Brak komentarzy:

    Prześlij komentarz

    PolitycznyPEPE

    KulturowyPEPE

    SpołecznyPEPE