• Najnowsze Newsy

    czwartek, 19 lipca 2018

    "Pokojowe multi-kulturalne społeczeństwa nie istnieją" - stwierdził na prywatnym spotkaniu szef holenderskiego MSZ Stef Blok

    Szef MZS Holandii atakuje multi-kulti

    Istnieją na tym świecie dwie niewątpliwie pewne rzeczy. Mężowie mówią prawdę po pijaku, a politycy na prywatnych, zamkniętych spotkaniach. Nie inaczej stało się z Stef Blok, czyli Ministrem Spraw Zagranicznych Holandii.
    Podczas prywatnego, zamkniętego spotkania z około 80 osobami pracującymi dla holenderskich, międzynarodowych organizacji Stef Blok wypowiadał się do widowni za pośrednictwem zdalnego połączenia video. Wypowiedź Blok została jednak nagrana i wyciekła do mediów. Nagranie opublikował program Zembla, który specjalizuje się w kontrowersyjnych tematach, czy reportażach śledczych.
    Na nagraniu Blok mówi między innymi, że: "Pokojowe, multi-kulturalne społeczeństwa nie istnieją, a UE nie będzie w stanie wymusić "równościowej" dystrybucji imigrantów na Wschodniej Europie, gdzie "kolorowi ludzie" są bici na kwaśne jabłko". Wprawdzie nie udało mi się zauważyć, by takie zdarzenia miały miejsce w Polsce, a przynajmniej, by występowały masowo, a nie były li tylko incydentami, ale jak rozumiem właśnie takie zdanie o rzeczywistości w Polsce ma Blok. Skoro Blok jest Ministrem Spraw Zagranicznych Holandii i ma takie zdanie o Polsce to można się spodziewać, że nie tylko bardzo wielu Holendrów ma takie samo zdanie o Polsce, ale również parlamentarzystów, a może nawet członków rządu. Jest to tym bardziej możliwe, że Blok wcale nie należy do partii Geerta Wildersa, ale do Partii Ludowej na rzecz Wolności i Demokracji (VVD), która uczestniczy w rządzeniu Holandią nieprzerwanie od 2010 roku. Jednocześnie VVD należy do europejskiej frakcji Porozumienie Liberałów i Demokratów na rzecz Europy ze znanym miłośnikiem Polaków Guy Verhofstadt. Zatem VVD są bardziej progresywnie-liberalni, niż PO i na scenie politycznej klasyfikują się jako holenderska wersja polskiej NowoŚmiesznej.
    Wydawać by się mogło, że taka wypowiedź to niekorzystna sprawa. Jednak trzeba brać pod uwagę, że skoro wysoko usytuowani w społeczeństwie holenderskim mogą mieć takie zdanie o Polsce, to mogą mieć przekonanie, że jeśli zaczną wysyłać do Polski tysiącami muzułmanów to nie dość, że Polacy zbiją tych muzułmanów na kwaśne jabłko, to na dodatek w barbarzyńskim gniewie zorganizują krucjatę do Szwecji i urządzą połączenie Wiednia i Kirholma w Malmo. Zatem łatwo sobie wyobrazić, że Blok jeśli tylko będzie słyszał od szefa MSZ Niemiec, że należy zmusić Polaków do przyjmowania tysięcy muzułmanów, czy innych mieszkańców Afryki, to będzie wpadał w panikę krzycząc, że Polacy biją takich ludzi na kwaśne jabłko i ze względu na prawa człowieka nie można ich do Polski wysyłać. Z punktu widzenia taktycznego utwierdzenie nawet całej Europy, a nie tylko Holendrów, że chociaż w rzeczywistości wcale nie bijemy żadnych "kolorowych ludzi", to jesteśmy takimi barbarzyńcami z dziada, pradziada słowiańskiego, że nie wiadomo kiedy możemy zbić przybyszów na kwaśne jabłko, może zapewnić Polsce spokój, nie na lata, ale na dekady, z pomysłami globalistów na masowe wysyłanie do Polski imigrantów.
    Blok powiedział również: "Zapytałem o to w moim ministerstwie, i zadam to pytanie również tutaj. Dajcie mi przykład multi-etnicznego albo multi-kulturalnego społeczeństwa, w którym oryginalna populacja nadal żyje, i gdzie jest pokojowa kohabitacja. Nie znam takiego". Blok dodał również, że być może przyjemnie jest pójść w niedzielę do tureckiej piekarni, jeśli żyje się w zamożnej części miasta, ale liczba negatywnych efektów szybko staje się namacalna, jeśli żyje się w dzielnicy pełnej migrantów. Trudno uwierzyć, że taki poziom przytomności umysłu występuje u polityka, który nie dość, że jest typowym technokratą, czyli parlamentarzystą od 1998 i tak zwanym ministrem od wszystkiego, to na dodatek członka partii należącej do frakcji Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy. Jednak trzeba pogratulować Blokowi wiedzy, bo rzeczywiście nie są w historii ludzkości znane przypadki, gdzie wiele grup etnicznych zamieszkiwało w kohabitacji na wspólnym obszarze, a z których jedna nie zdominowała kulturowo, i gdy było to konieczne siłowo, innych doprowadzając do co najmniej integracji zgodnie z normami dominującej kultury. Jedną z pierwszych, znanych prób stworzenia multi-etnicznego kraju, a na pewno pierwszą na taką skalę, było imperium neo-asyryjskie, które próbowało zarówno integracji kulturowej z wykorzystaniem języka aramejskiego, jak też korzystając z masowych przesiedleń ludności. Jednak integracja w ramach norm kultury asyryjskiej nie powiodła się, a imperium upadło pod wpływem rebelii, zamieszek oraz powstań wszczynanych przez wszystkie grupy etniczne począwszy od Babilończyków, a kończąc na Persach, gdy tylko w imperium neo-asyryjskim zaczęły pojawiać się polityczne i ekonomiczne kryzysy.
    Blok stwierdził w kontekście masowej imigracji: "Bardzo szybko osiągasz granice tego, co społeczeństwo może przyjąć". Przykładem udanego wielokulturowego społeczeństwa żyjącego w pokoju chciał błysnąć jeden z uczestników spotkania wskazując na Surinam, jednak Blok odrzucił podany przykład nazywając dawną holenderską kolonię "upadłym państwem". Dobrze, że Blok nie użył, jak Trump słowa - shithole - "zasrana dziura", bo Guy Verhofstadt nazwałby go faszystą. Blok dodał, że jednym z powodów dlaczego Surinam jest "upadłym państwem" jest to, że występują tam podziały etniczne. Kolejnym przykładem, który padł z publiczności, w kontekście pokojowego społeczeństwa wieloetnicznego, był Singapur. Blok przyznał, że ludzie z wielu grup etnicznych żyją tam pokojowo, ale dodał że jest to spowodowane przede wszystkim tym, że Singapur to bardzo małe państwo. Dodatkowo szef MSZ Holandii wskazał na bardzo ostrożną politykę migracyjną stosowaną w tym kraju. "Singapur jest małym krajem, niezwykle selektywnym w swojej migracji. Niezwykle selektywnym. Jest bardzo trudno się tam dostać. Oni nie wpuszczają żadnych, biednych imigrantów. No, może do utrzymania czystości".
    Jak można się było spodziewać ujawnione wystąpienie w Zembla spotkało się z agresywnymi reakcjami ze strony lewicowych polityków holenderskich. Blok dla programu Zembla starał się siebie tłumaczyć: "Moim celem było stymulowanie otwartej wymiany poglądów i wysłuchanie doświadczeń uczestników. Mój wkład w sesję pytań i odpowiedzi na spotkaniu częściowo miał na celu wywołanie reakcji widowni. Podczas zamkniętego spotkania wykorzystałem ilustracje, które mogłyby spotkać się ze złym odbiorem w debacie publicznej". Tak, jak mąż mówi coś zupełnie innego, gdy już wytrzeźwieje, tak samo Blok w tej wypowiedzi, która nie jest już prezentowana na zamkniętym, prywatnym spotkaniu nie jest tak otwarty w swoich opiniach. Jednak z prawdopodobieństwem zbieżnym do pewności rzeczywiste poglądy Blok prezentował podczas zamkniętego spotkania, które uznawał za prywatne. Natomiast poprawność polityczna nie pozwala na prezentowanie takich samych poglądów publicznie, choćby były one w stu-procentach prawdziwe. W ten sposób prawdziwa debata publiczna nie może wystąpić, gdyż istnieją tematy tabu, choćby dotyczyły najważniejszych kwestii społecznych. Nie dość, że występują tematy tabu to na dodatek występują "fakty tabu", których nie można publicznie poruszać. Zgodnie ze słowami Bloka, że jego wypowiedzi byłyby niewłaściwe w debacie publicznej. Zresztą trudno ocenić jak długo Blok utrzyma się nie tylko na stanowisku szefa MSZ, ale również w polityce. Lewicowo-liberalne, progresywne media w Holandii na pewno łatwo mu nie odpuszczą, zwłaszcza biorąc pod uwagę w jaką panikę potrafią wpadać, gdy ktoś wypowie choć zdanie prawdy niezgodne z ich ideologią oraz postrzeganiem rzeczywistości w "tęczowych" okularach, a Blok zdecydowanie wypowiedział więcej niż jedno zdanie prawdy. Jednocześnie istnieje duża szansa, że również Guy Verhofstadt czy inni z Porozumienia Liberałów Europejskich włączą się do ataku, bo to w środowiskach progresywnych zapewnia doskonałą okazją do nabijania sobie punktów wśród radykalnych aktywistów progresywnych. Wówczas nawet koledzy z VVD włącznie z samym Rutte mogą nie uratować kumpla.
    Na podstawie: https://zembla.bnnvara.nl/nieuws/minister-stef-blok-suriname-is-a-failed-state-due-to-ethnic-division

    2 komentarze:

    1. Pokojowe multikulti istnieje w Singapurze

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Istnieje, ale jak słusznie stwierdził Blok: "Singapur jest małym krajem, niezwykle selektywnym w swojej migracji. Niezwykle selektywnym. Jest bardzo trudno się tam dostać. Oni nie wpuszczają żadnych, biednych imigrantów. No, może do utrzymania czystości". Zatem istnienie tego społeczeństwa wynika z braku przyjmowania biednych, a co za tym idzie najczęściej słabo wykształconych, jak też niezbyt inteligentnych imigrantów. Taka polityka imigracyjna była na przykład stosowana przez USA przed zmianami z 1965 roku.
        Natomiast przy masowej imigracji - która w Singapurze nie występuje - większość imigrujących to ludzie słabo zsocjalizowani nawet w społeczeństwach z krajów, z których wyjeżdżają. Tacy właśnie imigranci powodują gigantyczne problemy.

        Usuń

    PolitycznyPEPE

    KulturowyPEPE

    SpołecznyPEPE