• Najnowsze Newsy

    czwartek, 26 lipca 2018

    Włoski biskup powiedział, że przyjąłby koniec chrześcijaństwa, jeśli oznaczałoby to uratowanie życia migrantów

    Raffaele Nogaro

    Okazuje się, że skandale z narkotycznymi orgiami gejowskimi to nie ostatnie słowo upadającego KK we Włoszech. Tym razem "tęczowe" wizje Franciszka w sprawie imigracji dopadają kolejnych, włoskich hierarchów.
    Jak donoszą włoskie media włoski biskup Caserta, Raffaele Nogaro stwierdził, że chciałby końca chrześcijaństwa we Włoszech, rozpoczęcia panowania Islamu, jeśli miałoby to oznaczać możliwość uratowania życia migrantów. "Moralnie i jako człowiek wiary byłbym skłonny zamienić wszystkie kościoły w meczety, gdyby były one użyteczne dla sprawy i gdyby pomogły uratować życie biednym i nieszczęśliwym mężczyznom i kobietom, ponieważ Chrystus nie przyszedł na ziemię, by budować Kościoły, ale pomagać ludziom bez względu na rasę, religię czy narodowość".
    Biorąc pod uwagę doniesienia o narkotycznych orgiach - w tym homoseksualnych - w samym Watykanie, potwierdzonych aresztowaniami realizowanymi przez carabinieri, to trudno szczerze powiedziawszy stwierdzić, czy Nogaro mówiąc to był naćpany, miał poważne problemy psychiczne, czy wymagał egzorcyzmów. Natomiast fakt pozostaje faktem, że jego wypowiedzi wskazują na jakieś, poważne problemy natury egzystencjalnej, bo właśnie tym są problemy z "instynktem samozachowawczym".  
    Novaro dodał też: "Są politycy, którzy w swoich przemówieniach kontynuują mówienie o deportacji, a najgorsze jest to, że robią to z różańcem w ręku i na próżno przyjmują imię Boga, bardzo poważny grzech". Przyjmując, że Novaro jest pojedynczym wariatem można by przyjąć, że można nad tym przejść do porządku dziennego. Zawsze prędzej, czy później mogłoby się okazać, że Novaro ćpa, ma "chłopaków" na boku albo wymaga natychmiastowego leczenia w zamkniętym zakonie. Problem polega na tym, że Novaro nie jest odosobniony w swoim szaleństwie. We Włoszech wśród księży, kleryków, a także zachęcanych przez nich wiernych rośnie ruch duchowy, który przeciwstawia się włoskiemu rządowi na polu przede wszystkim polityki imigracyjnej. Jeden z kapłanów z ruchu zdecydował się nawet nazwać ministra MSW Włoch Salviniego Antychrystem. Innym ważnym hierarchą, który ostro wypowiada się o włoskim rządzie jest kardynał Sycylii Francesco Montenegro. Nazwał on działania mające na celu przeciwdziałanie masowej imigracji bezdusznością oraz obojętnością sugerując, że jest odłam Chrześcijan, który "stwarza biednych, a potem ich nie chce, ponieważ są dokuczliwi i pozwala im umrzeć". Ruch posiada ciche wsparcie ze strony samego Franciszka i Watykanu.
    Zarówno większość włoskich biskupów, jak też duchowy ruch wiernych katolickich, którzy idą za głosem Franciszka i z tego powodu są przeciwni obecnemu rządowi Włoch, intensywnie protestowali, gdy Salvini zakazał wpuszczenia do portów włoskich statku Aquarius, który przewoził setki afrykańskich imigrantów. Jednocześnie właśnie włoscy biskupi byli najbardziej zagorzałymi protestującymi. Generalnie jednak coraz większa liczba hierarchów KK składania się do wspierania niekontrolowanej imigracji pomimo braku podstaw do tego w doktrynie KK. Media włoskie wskazują również o coraz większych podziałach wśród włoskich Katolików. Jest to wynikiem między innymi bardzo dużego poparcia dla Salviniego wśród opinii publicznej. W sondażu z początku miesiąca Salvini miał największe zaufanie wśród wszystkich, włoskich polityków. Podczas kampanii wyborczej Salvini intensywnie agitował również przez kościołami. W słynnym wystąpieniu podczas wiecu przed katedrą w Mediolanie Salvini powiedział między innymi: "Przysięgam, że jestem wierny mojemu ludowi, 60 milionom Włochów, przysięgam uczciwie i odważnie, na włoską Konstytucję, szanując nauki zawarte w Ewangeliach. Czy przysięgniecie razem ze mną?"
    Szczerze powiedziawszy myślałem, że Watykan, a szczególnie narodowe KK uznają "oddać cesarzowi, co cesarskie, a Bogu, co boskie" i to bez sprzeciwów mniej więcej od czasów późnego średniowiecza. Okazuje się jednak, że we włoskich KK występują hierarchowie, którym bez wątpienia pomyliły się role i zapewne wydaje im się, że są jakimiś mułłami czy imamami. Niestety tym razem takie odchyły mogą nie skończyć się jedynie rozłamami, ale rewolucją, a wręcz upadkiem KK.

    Wszystko to wynika jednak z takiego, a nie innego nastawieniu Franciszka oraz dużej części hierarchów Watykanu. "Tęczowy" Franciszek wezwał po raz kolejny do stanowczych akcji by zakończyć śmierć imigrantów na Morzu Śródziemnym. W niedzielę wystosował apel do "wspólnoty międzynarodowej", by ta szybko i zdecydowanie podjęła działania mające na celu położenie kresu utonięciom statków na Morzu Śródziemnym.
    Oczywiście z sobie jedynie znanego powodu "tęczowy" Franciszek nie wezwał do działania afrykańskich rządów. Nie wezwał również przynajmniej afrykańskich Chrześcijan, by włączyli mózgi i przestali ryzykować własne życie, a często również życie własnych dzieci próbując przepłynąć pontonami Morze Śródziemne. Wypowiedzi Franciszka budują jedynie przekonanie o tym, że Franciszek jest wyznawcą teorii wyrosłych z postmodernistycznej i neo-marksistowskiej teorii strukturalnej i antropologii strukturalnej Levi Straussa, a które wyrosły z równie durnych teorii Boasa i jego uczniów. Bez uznawania koncepcji wyrosłych z dialektyki post-strukturalizmu oraz obwiniania o wszystko "kolonializmu" można by po prostu spodziewać się po Franciszku przynajmniej jednorazowego wspomnienia o tym, że bezmyślne ryzykowanie życia jest niedopuszczalne. Zamiast tego "tęczowy" Franciszek podjudza jedynie kolejne ptaki Dodo do topienia się w Morzu Śródziemnym. To, że właśnie tak musi traktować tych ludzi, którzy ryzykują bezmyślnie życie dla socjalu w Europie, wynika zarówno z dokładnie takiego samego myślenia o mieszkańcach Afryki ze strony piewców teorii post-kolonialnych, czyli traktowania mieszkańców Afryki, jak ludzi, którzy nie mają po prostu mózgu i rozumieją prezentowanego im przekazu. Zresztą potwierdzają to słowa Franciszka.
    "Wyrażam mój smutek w obliczu takich tragedii i oddaję moje myśli i modlitwy ofiarom i ich rodzinom."
    "Zwracam się z głębokim apelem do społeczności międzynarodowej, aby działała zdecydowanie i szybko, aby zapobiec takim tragediom, a także aby zapewnić bezpieczeństwo i poszanowanie praw, i godność wszystkich".
    Problem polega na tym, że ci ludzie nie zachorowali na nowotwór w wieku sześciu lat, ani nie potrącił ich samochód na przejściu dla pieszych, ale sami wsiedli na jakieś zdezelowane łodzie, którymi chcieli przepłynąć Morze Śródziemne. Zatem ich tragedia wynika tylko z ich głupoty. Wspieranie takiej głupoty sprawi, że kolejni głupcy będą dokładnie tak samo ryzykowali swoje życie. Dodatkowo pomysły Franciszka by ratować kolejnych głupców są absurdem z punktu widzenia ekonomicznego. Nawet wszystkie kraje europejskie razem wzięte nie są w stanie przez kolejne lata ratować kolejnych milionów głupców próbujących utonąć w Morzu Śródziemnym. Natomiast prawo jest jak najbardziej szanowane poprzez nie wpuszczanie nielegalnych imigrantów na teren krajów europejskich. Jeśli Franciszek nie szanuje tego prawa to niech wszyscy imigranci lądują bezpośrednio w Watykanie. Nie sądzę, by Salviani i włoski rząd mieli cokolwiek przeciw wysyłaniu wszystkich uratowanych imigrantów bezpośrednio do Watykanu.
    W marzeniach Franciszka o zwiększeniu liczby wiernych poprzez zalanie Europy czarnoskórymi chrześcijanami wspierają go również biskupi Malty. Podobnie jak wspomniani powyżej biskupi Włoch protestowali oni przeciw polityce zamykania portów przez Maltę. Arcybiskup Charles Scicluna i biskup Mario Grech posunęli się nawet do poparcia "tęczowych" organizacji zajmujących się szmuglowaniem imigrantów i zarabiających na tym pieniądze. Wyrazili oni publiczne poparcie dla oświadczenia organizacji pozarządowych twierdząc, że konsekwencje decyzji rządu o zamknięciu portów "są potencjalnie śmiertelne, ponieważ statki nie będą już dłużej mogły ratować życia w Morzu Śródziemnym". W oświadczeniu "tęczowych" organizacji, które gdy nie są na statkach to wspierają na lądzie aborcję, można przeczytać na temat zamykania portów: "Chociaż rzekomo ma to na celu zapewnienie poszanowania prawa, działanie to bezpośrednio podważa ochronę życia ludzkiego na granicach Europy, czyniąc go jeszcze bardziej niebezpiecznym dla uchodźców i osób ubiegających się o azyl".
    Cel uświęca środki. Nagle dla "tęczowych" organizacji ochrona życia ludzkiego jest rzekomo priorytetem. Szkoda, że liczy się dla nich jedynie życie imigrantów z Afryki, którzy nielegalnie chcą przekroczyć granice Europy. Każde inne życie to już nie ma takiego znaczenia, bo owo wszakże wg. teorii post-kolonialnych nie cierpiało sto lat temu z powodu kolonializmu. Jeśli, zaś ktoś w Afryce cierpiał sto lat temu to znaczy, że takie cierpienie przekłada się na nieskończoną liczbę następnych pokoleń. To, że właśnie tak myślą te środowiska to wiadomo z teorii budowanych przez post-kolonialistów w ramach środowisk neo-marksistowskich, a w kontekście cierpienia współczesnej społeczności czarnoskórych w USA z powodu niewolnictwa ich prapradziadków.

    Natomiast fakty są takie, że im mniej głupców nakręconych na ryzykowne próby przepływania zdezelowanymi łódkami Morza Śródziemnego, tym mniej śmierci z powodu utonięć. Jest to zresztą oczywistą, oczywistością z punktu widzenia logiki. Wskazują na to Statystyki UNHCR i IOM, które udowadniają, że bardziej restrykcyjna polityka wielu krajów Europy przy wpuszczaniu nielegalnych imigrantów przekłada się na mniej imigrantów starających się przepłynąć morze, a to znów przekłada się na mniejszą liczbę śmiertelnych zdarzeń. W I połowie 2018 w stosunku do I połowy 2017 roku liczba ofiar śmiertelnych na morzu wśród imigrantów spadła o ok. 1200.

    Na podstawie:
    https://www.breitbart.com/national-security/2018/07/22/pope-francis-calls-for-decisive-action-to-end-migrant-deaths-in-mediterranean/
    https://www.breitbart.com/london/2018/07/24/italian-bishop-i-would-turn-all-churches-into-mosques-to-save-migrants//

    Po raz kolejny nie spodziewam się reakcji polskich hierarchów KK na takie, a nie inne słowa hierarchów z Włoch czy Malty. Polscy hierarchowie wolą atakować Polaków, patriotów, a już szczególnie nacjonalistów, ale nie ludzi działających na szkodę całego KK. Jednocześnie po raz kolejny stwierdzam, że polski KK powinien ogłosić się Narodowym Polskim Kościołem Katolickim i zrzucić jarzmo "tęczowego" Franciszka. Biorąc pod uwagę, że Watykan chciał wydawać negatywne opinie o patriotyzmie, a szczególnie polskim patriotyzmie, ale został powstrzymany przez polskich hierarchów to trzeba powiedzieć sobie, że jest gorzej, niż źle, bo Watykan jest kolejnym, obok UE i globalistycznych korporacji, multimiliarderów, który może atakować odradzanie się polskiego patriotyzmu. Jednocześnie trudno spodziewać się, że będzie lepiej, a można spodziewać się, że będzie tylko gorzej biorąc pod uwagę "szalone" zmiany doktrynalne, które "tęczowy" Franciszek stale wprowadza, co niedługo również opiszę. 

    Brak komentarzy:

    Prześlij komentarz

    PolitycznyPEPE

    KulturowyPEPE

    SpołecznyPEPE