• Najnowsze Newsy

    wtorek, 24 lipca 2018

    Grupa amerykańskich rodziców chce wychowywać neutralne pod względem płci dzieci by przeciwdziałać stereotypom

    Theybies

    Gdy byłem nastolatkiem to wydawało mi się, że dekadentyzm przełomu XIX/XX wieku i jego fanaberie, a który ówcześnie przyciągał licznych osobników, będzie dla mnie nieskończonym pokładem abstrakcyjnego humoru.
    Nie spodziewałem się, że tak bardzo będę się mylił. Współcześnie zamiast czytać o tym, jak spełniają się moje marzenia o egzoszkielecie mecha-robota, w którym mogę przemierzać nieprzyjazne środowisko Marsa, albo przynajmniej mogę sobie znacznie szybciej skoczyć do sklepu po piwo, to jestem zmuszony czytać o tym, jak to rodzice w USA postanawiają wychować dzieci w sposób neutralny płciowo. Do tej pory wydawało mi się, że jeśli komuś wydaje się, że jest helikopterem, a co więcej, że na Ziemi istnieją jakieś inne helikoptery wyglądające jak ludzie, z którymi można mieć małe helikopterki, to znaczy, że nie tylko nie powinien mieć prawa do wychowywania dzieci, ale również przebywania obok dzieci, a co więcej powinien być natychmiast zbadany przez psychiatrę. Jednak w USA grupa rodziców postanowiła na fali "tęczowego" łysenkizmu, obecnie intensywnie promowanego przez środowiska LGBTQ lub I + Alfabet, wychowywać nie niemowlęta - babies, ale "theybies". Tworzenie takich neologizmów jest zresztą charakterystyczną rzeczą dla środowisk "tęczowych", a co przyszło wprost od postmodernistycznych aktywistów pracujących na uniwersytetach, którzy w swoim "pozytywnym idiotyzmie" zachłysnęli się teorią krytyczną w ramach stosowania jej we wszelakich naukach humanistycznych. Tym ludziom z jakiegoś powodu wydaje się, że jeśli hipopotama nazwą "dużą szarą świnką" to ów w jakiś magiczny sposób przejmie również wszystkie cechy, jakie naturalnie posiada gatunek świń. Niestety na te środowiska nie działa sposób rodem ze skeczu Monthy Pytona, czyli pokazanie urzędnikowi, któremu wydawało się, że coś co wygląda jak mrówkolew jest lwem, zdjęcia prawdziwego lwa. Owe środowiska nawet, jeśli pokaże się im fakty to nadal nie pozbywają się swojego "magicznego" sposobu myślenia o świecie.

    Zatem owa grupa amerykańskich rodziców zamierza wychowywać "theybies", co ma podkreślić amorficzność płci. Nie zamierzają oni z tego powodu zwracać się do swoich dzieci "ona" lub "on", a także zamierzają ubierać swoje dzieci neutralnie płciowo, czy zapewniać im neutralne płciowo uczesanie, a co ma umożliwić dzieciom dryfowanie w kierunku określonej tożsamości płciowej bez rzekomego rodzicielskiego ukierunkowywania. Jeden z takich rodziców, Nate Sharpe powiedział dla stacji NBC News; "Theybie, jest jak sądzę, czymś innym dla każdego. Dla nas oznacza to wychowywanie dzieci używając zaimków neutralnych płciowo, jak ‘they’, ‘them’, ‘their’, zamiast "on", "ona", "jego".  Rodzice nie ujawniają nikomu biologicznej płci swoich dzieci i starają się wychowywać swoje dzieci tak, aby nie kojarzyły swoich seksualnych części ciała z byciem chłopcem czy dziewczynką. "Jeśli nikt nie zna płci dziecka, teoretyzują rodzice, dziecko nie będzie szufladkowane w ramach stereotypów płciowych", donosi NBC. Cieszę się, że takich rodziców nie było, gdy miałem sześć lat, a mojemu pięcioletniemu "koledze z bloku" wydawało się, że jest pociągiem. Jego samo-identyfikacja jako pociąg była tak intensywna, że potrafił biegać przez godzinę wokół placu zabaw wydając z siebie odgłosy pociągu. Gdyby jego rodzice naprawdę uznali, że jego samo-identyfikacja jako pociąg sprawia, że jest on naprawdę pociągiem to boję się, co by z niego wyrosło. Niewątpliwie nie wyrósłby z niego pociąg, ale może do dziś biegałby on po torach kolejowych całej Polski próbując przyczepić do siebie wagony. 

    Według NBC otwartość płciowa, która jest elementem eksperymentu wiąże się również z wyraźną wymiarowością orientacji płciowej, gdzie rodzice chcą sprzyjać środowisku, "w którym bliźnięta czują się kochane, niezależnie od tego, czy dorastają, by identyfikować się jako LGBTQ, czy nie". NBC cytuje również "ekspertów", jak Dr John Steever, adiunkt pediatrii w Mount Sinai Adolescent Health Center w Nowym Jorku, który mówi, że po urodzeniu "narządy rozrodcze ujawniają przypisaną płeć dziecka", ale identyfikacja płci "pojawia się później, w wieku około 4 lat, kiedy dzieci zaczynają identyfikować się jako męskie, kobiece lub gdzieś w tym spektrum." Są też tacy, którzy identyfikują się poza rzekomym spektrum, czyli jako pociąg. Znam taki przypadek z autopsji. Jednocześnie biorąc pod uwagę, że świadomość samego siebie pojawia się u dzieci, gdzieś około trzeciego roku życia to uważam, że rodzice ewidentnie powinni rozważyć wychowywanie dzieci jako nie ludzi, co najmniej do trzeciego roku życia. Przecież nie można ryzykować tego, że jakieś dziecko będzie chciało identyfikować się w wieku trzech czy więcej lat, jako świnka, albo pociąg. Moim zdaniem to ewidentna dyskryminacja dzieci w kontekście możliwości identyfikowania się jako nie człowiek. Czy ktoś wyobraża sobie jaki stres przeżywa dziecko, gdy identyfikuje się jako pociąg, a jego rodzice wmawiają mu, że jest człowiekiem? Takie praktyki powinny być również zakazane. Na jakiej, bowiem podstawie rodzice roszczą sobie prawo do twierdzenia, że ponieważ dziecko urodziło się mając wszystkie cechy człowieka to w rzeczywistości nie jest pociągiem, a co najmniej nie identyfikuje się jako pociąg. Nikt nie ma prawa zabraniać komuś, by samo-identyfikował się, jako pociąg, a już szczególnie dzieciom.

    W swoim programie NBC zauważa: "nie ma jeszcze żadnych badań na temat tego, jak ten rodzaj rodzicielstwa wpływa na dzieci". Lise Eliot, profesor neurologii w Chicago Medical School i autorka "Pink Brain, Blue Brain" powiedziała: "Kiedy twoje dziecko pozna świat zewnętrzny, którym może być opieka dzienna, przedszkole lub dziadkowie - jest praktycznie niemożliwe wychowanie w "bezpłciowym" świecie. W zależności od tego, na ile konwencjonalna jest twoja społeczność, możesz sprawić, że twoje dziecko będzie zastraszone lub wykluczone". Raczej żadne dziecko nie będzie na poważnie brało dyrdymałów wtłoczonych takiemu dziecku przez rodziców lub które wytworzy sobie w swojej, własnej głowie. Pomimo, że mój kolega przez długie okresy wspólnych zabaw samo-identyfikował się jako pociąg, to żaden jego kolega nie brał tego na poważnie, czyli każdy traktował go jako chłopca o określonym imieniu. Nikt go z rówieśników nie prześladował - gorzej bywa ze starszymi dziećmi - co najwyżej wszystkich wprowadzał w dobry humor swoim dziwnym zachowaniem, ale na pewno nikt na poważnie nie brał tego, że jest on pociągiem. Pomimo, że wielu dorosłym wydaje się, że dzieci są tępe to w rzeczywistości większość z nich doskonale pojmuje otaczającą ich dziecięcy świat rzeczywistość. Zdecydowanie większym problemem jest, że bardzo dużo dzieci ma tępych rodziców.

    W NBC wypowiadał się też ojciec córki, która chodzi do drugiej klasy, a do której rodzice zwracają się z użyciem zaimka "oni". Sparrow, który jest ojcem dziewycznki stwierdził, że pięciomiesięcznego syna będzie wychowywał jako theybies i zamierza używać takich słów jak "przystojny", jak też "ładny", co ma sprawić zachowanie otwartości płciowej. Sparrow dodał: "przypisywanie dziecku płci i lekcje z podziałem na płeć przez całe życie są znacznie większym przymusem niż to, co robimy". Sparrow nie zdaje sobie sprawę, że jeszcze większym przymusem jest jedzenie. Trzeba codziennie jeść i to na dodatek spożywając zbilansowane pożywienie, jeśli nie chce się być narażonym na różne schorzenia, a to wszystko przez opresję ze strony tej strasznej natury. Powinniśmy zrzucić karby tej opresji i żywić się powietrzem identyfikując się jako "wietrzne istoty". Ilość zaoszczędzonego czasu byłaby wręcz niebywała.
    NBC donosi, że nie ma badań dotyczących tego ilu rodziców wychowuje dzieci jako theybies, ale społeczność na Facebooku, z którą kontaktowali się dziennikarze NBC obejmuje około 220 członków.

    Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia z czego bierze się chęć funkcjonowania w jakimś "magicznym świecie", gdzie nie obowiązuje nauka, która jednoznacznie wskazuje, że wszystkie gatunki ssaków są dymorficzne płciowo. Po prostu ten rodzaj rozrodu w ramach ewolucji pojawił się u poprzedników ssaków, bo był zdecydowanie najbardziej skutecznym sposobem rozrodu. Tworzenie jakiś absurdalnych pojęć wynikających z anty-naukowej ideologii płci jako konstruktu społecznego i jednoczesne wtłaczanie dzieciom owych pojęć jest czystą postacią abstrakcji. To, że jacyś faceci, którzy żyjąc jako faceci identyfikują się jako kobiety i żądają używania wobec nich kobiecych zaimków nie oznacza, że dziecko, które urodziło się jako chłopiec nie jest płci męskiej. Jeśli jakiś rodzic ma jakieś problemy ideologiczne lub psychiczne z uznaniem takiego faktu to niech uda się na badania mózgu dziecka, gdyż już w bardzo wczesnym wieku można bez najmniejszych problemów wykazać męskie reakcje mózgów u chłopców oraz żeńskie reakcje mózgów dziewczynek. Takie badania przeprowadzane są już u kilkutygodniowych dzieci. W ten sposób nie trzeba wygłupiać się z wychowywaniem dzieci, jako "onych", a robiąc zarówno sobie, jak też tym dzieciom, niepotrzebnych problemów.

    Na podstawie:
    https://www.breitbart.com/big-government/2018/07/22/u-s-parents-raise-gender-neutral-theybies-counteract-stereotypes/

    Brak komentarzy:

    Prześlij komentarz

    PolitycznyPEPE

    KulturowyPEPE

    SpołecznyPEPE